wtorek, 27 sierpnia 2013

Chapter 21 : Mam wy******

Piosenka  (ED!)
***********************************************************************************************************************************************
        -Ile można. - powiedziałam poddenerwowana.
        Czekałyśmy na rodziców Oli na lotnisku od jakiejś godziny. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Było zimno nudno i pachniało metalem.
        -Jak Ci coś nie pasuję to idź się spytać w informacji. - burknęła równie znudzona Ola. Tylko, że ona wzięła telefon i bez przerwy esemesowała z jakąś koleżanką.
        Wstałam z siedzenia i ruszyłam szybkim krokiem. -Przepraszam, są jakieś wiadomości na temat samolotu z Warszawy?
         -Niestety nie. Nie mamy nawet pewności czy się dziś pojawi. W Warszawie mają złą pogodę. - wytłumaczyła mi kobieta.
         -Eh... Dziękuję.
         Odwróciłam się i od razu ktoś na mnie wpadł. -Uważaj! - usłyszałam dość piskliwy głosik. Szczupła... Albo po prostu chuda. I to bardzo. Dziewczyna wstała z podłogi. Te kości policzkowe. To było jak strzał z karabinu w moje plecy. Kiedy już znoszę towarzystwo jednej osoby, nadchodzi druga. Chociaż nie wiem, czy do końca znoszę Harrego...
         -Poopey! - pisnęła.
         -Właściwie już nie jestem Poopey... - powiedziałam wzruszając ramionami. -Tak się potoczyło.
         -Jak to? Już nie jesteś taka urocza? - zachichotała.
         Nic się nie zmieniła. Barbara Palvin. Byłyśmy w jednej prywatnej szkole. Nigdy nie lubiła ani mnie, ani Daniela. Miała dwie przyjaciółki. Kathrine i Sophie. Każda równi głupia dziewczyna chciałaby być na ich miejscu. Potrafiłyby zabić. Ale były zbyt głupie, żeby to zrobić.
         -Najwyraźniej się zmieniłam. Nie to co ty. Jak zawsze piękna.
         -Wiem. Będę miała sesje. Rozumiesz. Nie mogę sobie pozwolić na zaniedbywanie. - zachichotała. -Ostatnio o tobie głośno w świecie show biznesu. Odnaleziona kuzynko Pitch.
         -Tak. Na moje nieszczęście.
         -Dziś w Seventeen czytałam, że kręcisz z Harrym Stylesem. - zachichotała.
         No i po chuj szłam się zapytać? No chyba mi odbiło. Nigdy więcej nie ruszę dupy w użytecznej sprawie.
         -Właściwie to...
         -Czyli jednak! Nie mogłam w to uwierzyć. Jak ktoś takiego pokroju w ogóle mógł chcieć na ciebie spojrzeć? - powiedziała mówiąc jakby chichotem. -Że spodobałaś się takiej kreaturze jak Daniel, to było oczywiste. Podobasz się takim przeciętniakom. On są niczym dobrym, ani złym. Zerem. A ty... - błagam nie dokańczaj. Tak bardzo już zjebałaś mi humor, że chyba na ciebie zwymiotuję jak coś powiesz. -Jesteś ich warta. Ale nie ciesz się zbytnio. Ledwo. Gdyby nie te oczy spadłabyś na samo dno. - zaśmiała się.
         Walić to. Idę utopić się w bidecie. Już wszystko mi jedno.
         -Aha.
         -Ale nie przejmuj się. Zawsze możesz zrobić sobie operacje plastyczną. Powiększą Ci trochę usta. Naciągną policzki... Może nie będzie tak źle.
         Moje najgorsze oczy na świecie, wywoływały u ludzi coś dziwnego. Często ludzie mówili, że nigdy nie widzieli tak ciemnych oczu. Albo mówią, że myśleli, że są po prostu ciemne i nie jaśnieją w świetle.Podobały się nawet jej. Miała o wiele ładniejsze. Takie głęboko niebieskie. Nie za duże, nie za małe. Była cała perfekcyjna. Gdy się na nią patrzyło wydawała się miła. Jednak w środku była naprawdę zabójcza.
         A ja? Uważałam, że mogłam mieć jakikolwiek inny kolor i na pewno byłby ładniejszy niż te, które posiadam. Nie miałam kobiecej figury. Do tego ostatnio przytyłam. Miałam głowę okrągło jak jajko. No i niestety życie nie pozwoliło mi na bycie zbyt miłą.  Jestem roztrzepana. Nic nie miałam...
         -No cóż. Nie będę marnowała na ciebie mojego czasu. Daj to Harryemu jak się już tobą znudzi. - powiedziała dając mi swoją wizytówkę i puszczając oko.
         Po chwili zniknęła w tłumie ludzi. Czułam się jak gówno. Podobnie jak większość ludzi po spotkaniu się z nią.
         Wolno poszłam zobaczyć jak tam u Pitch. Nie potrafiłam oderwać wzroku od podłogi. Zniżyłam się do jej poziomu. Co ja mówię. Nie obrażajmy podłogi. Zawsze się sobie nie podobałam. W sumie co miało mi się podobać? Dziwny uśmiech? Bezkształtne, koloru gówna, oczy? A może idiotyczne włosy które nigdy nie układają się jak chce? Eh...
         -Co tak długo Ci ta kobieta Ci tłumaczyła? Jak odpalić samolot? - zapytała poddenerwowana Pitch. -Nieważna. Jak sytuacja?
         -Nijak. Niewiedzą nawet, czy samolot wystartuje. -odpowiedziałam nie podnosząc wzroku.
         -Zajebiście. Spróbuję jeszcze raz zadzwonić. - powiedziała wstając z krzesełka i się oddaliła.
         Zobaczyłam idącego w moim kierunku Harryego a zaraz za nim idącego paparazzi. Pojawiła się też Barbara. Wyszła zza rogu. No i co teraz miałam zrobić? Jeśli chciałabym zrobić tej szmacie na złość musiałabym go co najmniej przytulić. Jednak w prasie już krążą plotki o mnie i o nim, a ten paparazzi nie powstrzyma się zrobić zdjęcia. Choć może jednak nie zależy mi tak bardzo na zemście... Kur...
         -Cześć Harry. - powiedziałam kiedy się zbliżył. Momentalnie zobaczyłam, że i Barbara i paparazzi na mnie patrzą. Błysnął flesz. Uśmiechnęłam się niechętnie. Ku mojemu zaskoczeni nic nie musiałam robić. Po prostu sobie stałam i to on mnie przytulił. Poczułam się jak na dyskotece. Światła nie przestawały mrugać.
         -Oj, przepraszam. Pomyliło mi się. - zaśmiał się nerwowo. -To nie twoim jestem chłopakiem.
         Barbara zrobiła wielkie oczy i zniknęła ponownie. Ja też byłam całą tą sytuacją zaszokowana. Dlaczego? Po co? Nie lubiliśmy się aż tak. A przynajmniej ja go nie za bardzo lubiłam. A on mi wyskakuję z uściskiem... Tak bez powodu? A może ktoś mu kazał?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz