czwartek, 22 sierpnia 2013

Chapter 19 : Next!

Soundtrack. Nie wiem czy jest sens ciągnięcia tego bloga dalej. Czy ktoś go w ogóle czyta?
***********************************************************************************************************************************************
        Niebywale jasna ciemność pukała do okna. Tak puszysta. Jednak nie dało się jej dotknąć. Biały oznacza czystość i dobro. Jednak ona pomimo tego koloru potrafiła nieść zniszczenie, a nawet śmierć. Mgła. Do tego kapuśniaczek. Nie miałam zamiaru dziś wyjść z domu, ani nawet z łóżka. Nie wiem czy to dlatego, że boję się przyszłości tak jak przeszłości. Piękne rysy życia. Zmieniały się czasem w zmarszczki. Puste linie śmierci nie są ukojeniem. Nie ma nic dobrego przyszłości jak i przeszłości, bo przecież kiedyś była przyszłością.
        -Dlaczego taka jesteś? - zapytała mnie Ola wchodząc do mojego nowego pokoju w jej domu.
        -Jaka? - zdziwiłam się.
        -Sama nie wiem. Jakby uleciało z ciebie całe życie.
        -Powietrze wokół mnie zbyt go zatruwało. Dlatego uciekło. - wytłumaczyłam.
        -Nawet mówisz jakoś dziwnie. Po prostu powiedz co się stało.
        -Mama, mój "ojciec", ty. Wszystko.
        -Ja?
        -Nie zrozumiesz. Jesteś normalna. A ja jestem po prostu zdesperowana i głupia swoją wiedzą o sobie.
        -Faktycznie nie rozumiem.
        -Mogłaś to przewidzieć. Gdybyś nie spytała, ja miałabym więcej prywatnego na użalanie się nad sobą. A teraz muszę to robić z tobą. Chcesz tego?
        -Nie. - powiedziała po czym wstała i wyszła zabiera ją ze sobą resztki mojej godności.
        Poczułam jak powoli topie się w swojej nicości. Wszystko odrzucałam. Kłamstwa i prawdę, które zlewały się w swoją własną mgłę o odżywczych wartościach ludzkości.
        Nic się nie kończy. Wszystko idzie dookoła i bez przerwy się odnawia. spadamy w niekończącą się przepaść z zamkniętymi oczami, aby zapomnieć o bólu. To głupie. Pusto nie możliwe.
        -Tęskniłaś? Idziemy na zakupy. Nie będę w ciebie wmuszała moich rzeczy.
        -Powiedz mi dlaczego?
        -To Cię odstresuję. Przynajmniej kiedyś pomagało.
        -Nie. Dlaczego wymieniłaś Josha na Harrego?
        -To trudne.
        -To nie jest trudne. To, że Ci się znudził nie jest trudne. Trudne jest przełamanie moich myśli. Nie mogę myśleć od dobrych rzeczach. Wszystko mi się plączę. Nie zapamiętuję nowych rzeczy. Nic miłego z dawnych czasów nie przychodzi mi do głowy. Wszystko jest dla mnie neutralne. Nie mogę się wypłakać. Jestem jak przeciążona tama która nie może pęknąć. Dlatego tak się zmieniłam. Duszę się w samej sobie. Jakby zamiast powietrza do moich płuc trafiały kamienie. Rozumiesz?
        -Możesz płakać. Przecież nikt Ci nie zabrania.
        -To nie byłby problem. Przestałam potrafić płakać. Tak jakbym tego nie chciała.
        -Ale nie powinnaś posądzać mnie o coś co zrobił Josh. - powiedziała a na jej policzkach pojawiły się łzy. -On powiedział, że kocha inną bardziej niż mnie, ale nie będzie z nią, bo to by mnie dobiło. - rozklejając się. -On kocha Ciebie.
        Popadła w rozpacz. To co powiedziała dorzuciło wody. Zrobiłam jej krzywdę wcale tego nie chcąc.
        -Harry wie?
        -Wie. Dlatego jesteśmy razem. - powiedziała cichutko. -Przepraszam, że chciałam z ciebie zrobić moją kopię. Nie powinnam. To twoje życie. Możesz z nim robić co chcesz. Ale mnie nie opuszczaj. Proszę.
        -Myślałam, że się kochacie. -zdziwiłam się.
        -Ja go kochałam.
***********************************************************************************************************************************************
Brak weny

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz