niedziela, 1 września 2013

Chapter 22 : Invitation

Piosenka i chciałam tylko powiedzieć, że od roku szkolnego posty będą dodawane co drugi dzień a imaginy (wreszcie) co tydzień. ☺
***********************************************************************************************************************************************
     Obudził mnie piszczenie domofonu. Nie miałam jednak zamiaru wstać. Z łóżka po prostu przewróciłam się na drugi bok uważając żeby nie zrzucić nowego niebieskiego, brytyjskiego kota Pitch. Ku mojemu zdziwieniu nazwała go po prostu puszek...
     -Och, dzień dobry panu. Jakieś polecone? - usłyszałam głos Oli. -Hm... Dziękuję, oczywiście podpiszę. - powiedziała drżącym głosem.
     Po chwili usłyszałam jak wbiega do domu i trzaska drzwiami. Po domu rozniósł się głośny szloch. Podejrzewałam, że głośny bo ja byłam na trzecim piętrze i go słyszałam. Nic nie rozumiałam. Co się stało? Ktoś umarł? Tak bardzo mi się nie chciało wstawać.
     -Puszku, co powinnam zrobić? - zapytałam. Dając mi znak, że powinnam iść przestał uwalać się na mojej nodze i położył się tuż obok niej. -Ok.
     Powoli wygramoliłam się z łóżka i żółwim tempem poszłam pod drzwi domu obok których leżała Ola. Listy, prawdopodobnie z impetem zostały rozrzucone po podłodze. Jeden był rozerwany ale jednak pusty
     -Co się stało? - zapytałam przykucając tuż obok niej.
     Ola próbowała coś powiedzieć jednak z jej ust wydobył się tylko cichy bełkot. Odchrząknęła. -Masz. - jakby pisnęła.
     W wyciągniętej ku mnie rękę z jakąś kartkę. Gdy dokładnie jej się przyjrzałam, zobaczyłam, że to zaproszenie na ślub. Otworzyłam je. W na środku było napisane "Joshua i Johanna zapraszają na uroczyste przyjęcie z okazji ślubu." Nie było zbyt sensownie napisane, ale można było się domyśleć dlaczego moja kuzynka jest na skraju złamania nerwowego.
      -No to je już nic nie rozumiem... - powiedziałam bez przekonania.
      -A ja tak. Oni zaprosili tylko Ciebie. On mi to robi na złość. - powiedziała zwijając się w kłębek na podłodze.
      -No ale w końcu to ty zaczęłaś.
      -ALE NIE POSUNĘŁAM SIĘ DO TEGO STOPNIA!!!! - pisnęła rozirytowana.
      Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Faktycznie na kartce było tylko moje imię. Dlaczego? Przecież to nie Ola złamała mu serce tylko on jej. Czemu on jej to zrobił?
      -Jest za miesiąc. - westchnęłam dokładnie czytając kartkę. -Pojadę. - zdecydowałam.
      Na twarzy Oli pojawiło się dogłębne zaskoczenie. Może nawet wściekłość. Jednak trudno było to stwierdzić przez jej napuchniętą buzie
      -Zrobię to dla Ciebie. Musimy się mu przypomnieć. Obiecuję, że nie będę się dobrze bawić. - powiedziałam stanowczo.
      Pobiegłam do mojego pokoju. Musiałam przemyśleć tą całą sytuację. Jakie on miał powody, żeby jej to zrobić? Za coś chciał się zemścić? To przecież niemożliwe, żeby tak szybko znalazł sobie dziewczynę. A może nie chciał się zemścić na Oli tylko na mnie. Przecież ten magazyn napisał o mnie i Harrym. Czy to mógł być powód? Co się tak właściwie stało tamtego dnia gdy odszedł? Co dokładnie mówił? A może to Ola mnie okłamała. Może miałam racje? Nie... Mi i Harremu nie mogłaby sprzedać tej samej bajeczki.
       A może nie sprzedała? Może mu i mi powiedziała dwie różne rzeczy? On nigdy nie wspominał o tym co się stało. Ja z resztą też. Ale dlaczego w takim razie Ola płacze? Miałam mętlik w głowie. Nawet gdy wpadałam na trop, coś zapewniało mnie, że tak nie jest.
       Wybrałam numer na moim telefonie i nacisnęłam połącz.
       -Halo?
       -Cześć Harry. Mógłbyś mi coś powiedzieć?
       -Jasne.
       -Co Ci powiedział Pitch. Wiesz. Kiedy Cię prosiła, żebyś udawał jej chłopaka?
       -Mówiła, że po prostu nie zastała go w domu gdy wróciła z sesji. - powiedział zdziwiony.
       -Oh, a mi mówiła coś zupełnie innego. - powiedziałam lekko przerażona. -Mówiła, że on... Że ja się mu podobałam bardziej niż ona. Ale teraz już wszystko rozumiem... Byłam głupia.
       -Porozmawiasz z nią o tym? Ja już muszę kończyć. Na razie. - szybko przerwał.
       Wszystko zaczynało być wyraźniejsze. Okłamała mnie. To oczywiste. Przecież gdyby mnie kochał to by nie wrócił do Ameryki. Wolałby zostać tu i próbować mnie zdobyć. Ale jednak odszedł. Może to jednak to ona była po prostu zazdrosna i go wywaliła? Jakie może być wyjście?
       Szybko zeszłam po schodach do leżącej w tym samym miejscy kuzynki.
       -Co tak na prawdę zdarzyło się tego dnia Pitch? On mnie nie kochał. Więc kogo?
       Jej błyszczące i czerwone od płaczu oczy spojrzały na mnie. Była rozkojarzona.
       -Ja....

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz