wtorek, 17 września 2013

Chapter 24 : War

Piosenka
***********************************************************************************************************************************************
       Nie mogę uwierzyć, że tu przyjechałam. Chyba mnie powaliło. Co ja tu robię? Jest możliwość, żebym jeszcze uciekła? Nie. Ona już w chodzi. Udana sukienka. Sama na pewno nigdy takiej nie włożę, ale jest spoko. Suknia ślubna. Ślub. Łączy się. Zazwyczaj.
        Zaczęły grać organy. Tak jak na filmach. Do ołtarza zaczęła zmierzchać dziewczyna. Blondynka. Właściwie to nijaki kolor oczu. Figurę ma taką jak ja. Szczerze nijaką. Co takiego on w niej widzi? Urodą nie grzeszy. Może po prostu nie wyrzuciła go tak jak moja kuzynka i to mu się spodobało?
        Dziewczyny nawet nie są do siebie podobne. Ola ma mega kręcone, ciemne włosy. Zielone oczy. Figurę modelki. No i niezwykłą wyobraźnie. Obydwie są wysokie. Może to mu się w nich podoba.
        No i się zaczęło ksiądz zaczął mówić jakieś idiotyzmy o miłości. O tym, że jest wieczna i takie tam. Aż nogi świerzbiły żeby wyjść. Ale aż takim chamem nie jestem. Poza tym Josh jest spoko. Po prostu strzała amora szybko go trafiła. To nic złego.
        -Ogłaszam was mężem i żoną. - powiedział ksiądz.
        Para młoda się pocałowała. Zebrało mi się na pawia. Takie romantyzmy przyprawiały mnie o mdłości od pewnego czasu. Miłości nie ma. Pobędą ze sobą kilka, może kilkanaście lat. Później on ją zdradzi. Ona popadnie w depresje i zaniedba dzieci zapewniając im taką samą przyszłość. Trochę piecze w śledzionie kiedy wiesz, że Cię to czeka. Niektórzy nazywają to motylkami w brzuchu. Eh...
        Rozległy się oklaski. Tylko ja miałam to gdzieś. Na reszcie mogłam wyjść z kościoła. Może powinnam zapytać Josha jak to było na prawdę, ale to był jego dzień. Nie będę mu go psuła.
***Wiele mdłości na widok okazywania miłości później***
         Wypiłam już dwa drinki. Były na tyle ohydne, że chyba nigdy więcej nie wezmę do ust alkoholu. Zakochani tańczą. Inni jedzą. Tylko ja siedzie na ziemi i oglądam tańczących. Co w tym ciekawego? Otóż nic. Ale leprze to niż miodowo-musztardowy karp nadziewany serkiem pleśniowym. Trucizna.
         Usłyszałam głośny stukot obcasów. Tylko jedna osoba chodzi w ten sposób. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam zmierzającą w moją stronę. Była ubrana całkiem spoko, jak na osobę która idzie na ślub byłego.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz